Archiwum 15 maja 2020


maj 15 2020 Zastanawiam się
Komentarze (0)

Zastanawiam się, po co to wszytsko? Poprosiłam Boga o cud, on zeslał mi większe cierpienia, ukżyrzował mnie tak jak jego ukrzyżowali. Czy jestem zła? Nie, bo oddałam mu swoje życie w jego ręce więc zrobił ze mną to co chciał. Chciał żebym cierpiała? Ok, więc ma to czrgo chcę cierpię, nie mogę oddychać z bólu serca. Poprosiłam o zeslanie ducha świętego i co mam ? myśli że zawsze będę sama, że nigdy nie założę rodziny, że nigdy nie będę mieć dzieci, męża, domu, szczęścia rodzinnego. Nie odwrócę się od Boga bo to nie moje życie, tylko jego, ja mam tylko wypełniać jego wolę, ale nie chce już o nic prosić, bo boję się kolejnych zranień z jego strony, boję się kolejnych ciosów, ktorych mogę już nie przeżyć. A może o to chodzi? może chodzi mu o to aby doprowadzic mnie na skraj wytrzymania, abym ponownie chciała zrobić to co jakiś czas temu? wyciągnąć z szafy pasek ii... moż to mam uczycić ze swoim życiem? może do tego chce mnie doprowadzić? To co mi zrobił uzmysłowiło mi tylko jedno, że nie zasługuje na szczęśćie, że szczęście jest tylko obok mnie ale nie będę już jego udziałem, może moje życie do tej pory było grzeszne że nie zasługuje na żadne wybaczenie, żadne ładki, może przez resztę życia mam odpokutowywać za zło, które wyrządeziłam w poprzednim życiu. Nikt mi nie wmówi, że to co mam w sercu to złudzenie, że to co czuję to nie miłość. Czy mam się gdzieś wyprowadzić, daleko, od wszytskich aby być może już swoim grzesznym postępowaniem nikogo nie ranić i spędzić życie na cierpieniu, które zesłał mi Bóg i które sama sobie wyrządziłam, gdzies zdaleka od świata, w samotności ? może tego właśnie ode mnie chce. Nie chce żyć ale wiem że muszę, bo ta decyzja niie należy do mnie, wiem że muszę się męczyć tutaj na ziemi ze sobą, z tym wszytskim do około, że codziennie muszę przeżywać swoje cierpienie, nieśc swój krzyż i odmawiać sobie jakichkolwiek przyjemności bo na nie nie zasłużyłam, na nie. Nie zrobię sobie nic, z szacunku do niego, bo moja miłośc nawet do niego jest duża i dla niego tego nie zrobię, choć on mnie nienawidzi z pewnością, co pokazał zsyłajać m i sytuację o którą prosiłąm a potem uderzył mnie prosto w serce najsilniej jak to możliwe. Nie oddaje mu już mojego cierpienia bo chyba chce mi powiedzieć że mam to przeżywać sama, cierpieć aby coś zrozumieć, może to jakim jestem ochydnym człowiekiem, złym, choć staram się dostrzec co zrobiłam aż tak złego, aż tak strasznego, czy ktoś przezze mnie aż tak bardzo  ciepriał? płakał? 

On mi nie pomoże, mam sama iśc i nieść swój krzyż przez życie. Ale co to za życie bez wlasnej rodziny, a nie chce jej założyć z kimkolwiek bo na tym świecie jest tylko jedna osoba, którą kocham z całego serca, tylko jedna do której bije moje serce, nie pokocham na razie nikogo innego i nie wiem kiedy bedę gotowa na to aby pokochac kogoś innego. 

angelikahajduga   
maj 15 2020 Po dłuższej przerwie
Komentarze (0)

Dawno nic nie pisała ale nie byłam w stanie, stres związany ze swpotkaniem z P. wywyołuwał u mnie tylko flustrację i złość. 

Spotkaliśmy się, spedziliśmy ze sobą dwie noce, z mojej strony znowu wszytsko odżyło, wszytskie uczucia, miłośc, radość, szczęście.

Czy to były dwa dni, które po prostu los mi dał ? Nie wiem. 

To krótka notatka bo skończyłam z domysłami, analizowaniem sytuacji, martwieniem się albo nadmiernym cieszeniem. Niech Bóg się tym zajmie, oddaje mu swoje życie w jego ręcę, to dla mnie za trudna sutuacja abym ja podejmowała jakieś decyzje, rozmyślała. Nie- poddaje się biegowi życia, a miłośc w moim sercu do tego człowieka zawierzam Bogu, modle się o to aby dał mi to co jest najlepsze dla mnie. Nie wiem czy P. jest dla mnie najlepszy, pomimo żę kocham go całym sercem, to Bóg wie co jest dl amnie najlepsze, poradzę sobie z każdym bólem, cierpieniem, niepowodzeniem, bo jestem silna. Liczy się ten dzień, to co mogę zrobić dziś a przyszłośc ?  Niech Bóg ześle mi przyszłośc. Amen. 

angelikahajduga